Nowości
Skrzaty domowe
Renata Głasek-Kęska
„Skrzaty domowe” to familijna powieść dla młodych czytelników i ich rodziców. Książka opowiada historię
współczesnej rodziny z miasta, którą okoliczności życiowe zmuszają do przeprowadzki na wieś. Niezadowolone
z decyzji rodziców dzieci: dziewięcioletni Karol, siedmioletni Zbyszek i pięcioletnia Ania
nie wiedzą, że w ich
nowym domu od lat mieszkają skrzaty, które również nie są zachwycone zaistniałą sytuacją…
Również ebook m.in.
www.woblink.com
Fragmenty:
– Widzisz, Zbyszku, dla ciebie najważniejsze jest karate, a dla Karola piłka. I nie ma sensu się o to
kłócić.
A o co chodziło z tym wujkiem?
– Bo Karol powiedział, że wujek Artur jest bardziej jego wujkiem niż moim.
I że odtąd on już zawsze
będzie spał razem z nim. Mamusiu, ja nie chcę ciągle spać w waszym pokoju. Też czasami chcę spać
z wujkiem.
– Usiądźcie, dzieci. Muszę z wami poważnie porozmawiać – powiedziała mama.
Franek zaraz po szkole wyjechał do Ameryki i tam pozostał. Do domu wróciła Amelka, teraz już dorosła pani Amelia. Została nauczycielką i zaczęła uczyć dzieci w wiejskiej szkole. Pan Klemens i pani Balbina pomarli, a pani Amelia wyszła za mąż za rolnika z tej samej wsi – pana Szymona. Młodzi małżonkowie zamieszkali wspólnie z rodzicami pani Amelii. A potem urodziła im się córka – Basia. Bonifacy bardzo wtedy narzekał, ale nie miał racji. Basia była dobrym, spokojnym dzieckiem. I wcale nie dokuczała skrzatom, wręcz przeciwnie. Domyśliła się, że skrzaty mieszkają na strychu i czasami, gdy było jej smutno, przychodziła na górę i opowiadała im o swoich problemach.
I właśnie dziś pani Amelia wymyśliła sobie, że przejrzy i posegreguje zgromadzone na strychu rzeczy. A co gorsza, że posprząta cały strych. I od samego rana biegała po nim z miotłą, ścierką, a nawet z odkurzaczem. Kto to widział wnosić odkurzacz na strych! Bonifacy był bardzo oburzony, że pani Amelia, osoba stateczna, posługuje się takim diabelskim wynalazkiem. W dodatku pani Amelia weszła tak nagle, że skrzaty nie zdążyły się porządnie ukryć. Bonifacy w ostatniej chwili wskoczył do stojącego przy kominie dużego kufra, w którym mógł leżeć zupełnie wygodnie, ale ciągle bał się, że pani Amelia podniesie wieko i go znajdzie. Makary wspiął się po opartym o ścianę strachu na wróble i dał nura do jego kieszeni. Było tam dość ciasno, ale przynajmniej bezpie cznie. Przecież pani Amelia nie będzie grzebać strachowi po kieszeniach. Tylko Teofil nie zdołał się ukryć na czas.
Skrzaty usłyszały oddalające się kroki, ale jeszcze przez jakiś czas nie wychodziły z kufra. Wreszcie Bonifacy uchylił wieko i ostrożnie rozejrzał się po strychu. – Poszli. Możemy wyjść – powiedział do braci. Skrzaty powoli wygramoliły się z kufra. – No i co teraz powiecie? – spytał Bonifacy. – To straszne – odpowiedział Makary. – Te dzieciaki są gorsze niż myślałem. – Cały czas się kłócą, biją, popychają – zauważył ze zdziwieniem Teofil. – I okropnie hałasują – dodał Makary. – Ciągle biegają i wrzeszczą. – Poza tym nie podoba im się u nas – Teofil był wyraźnie rozczarowany. – W naszej pięknej wsi!
W naszym cichym, spokojnym domku!